Niech moc będzie z Wami… w dalekiej galaktyce… jestem Twoim ojcem Luke… Darujmy sobie galaktyczne przywitanie. Nie jestem, nie byłem i raczej nie będę wielkim fanem Gwiezdnych Wojen. Te zasłyszane tu i ówdzie cytaty musiały mi wystarczyć jako merytoryczna baza do zmierzenia się z tą wyjątkową biografią. I wystarczyły. Okazało się, że nie trzeba wcale być starwarsowym maniakiem, by zafascynować się z historią życia niejakiego Georga Lucasa.
Kim jest George Lucas? Wbrew pozorom, to dość trudne pytanie. Kiedy na naszej stronie pojawiła się zapowiedź tej książki, błyskawicznie pojawił się komentarz:
Oho, pomyślałem, może być gorąco. Kimże więc jest pan Lucas – genialnym reżyserem i producentem, genialnym szarlatanem, czy może zwykłym człowiekiem z odrobiną wyobraźni i masą szczęścia?
Książka George Lucas. Gwiezdne Wojny i reszta życia nie przynosi odpowiedzi na to pytanie, bo tak naprawdę nie to jest jej zadaniem. Brian Jay Jones kreśli obraz wyjątkowego życia i wyjątkowej kariery, ale nie przypisuje zasług i nie ocenia jego inspiracji.
Kilka słów o autorze książki: Brian Jay Jones to w kwestii biografii profesjonalista dosłownie i w przenośni. Obecnie trwa jego kadencja jako prezydenta Biographers International Organization, organizacji skupiającej twórców biografii i literatury non-fiction. Międzynarodowy sukces odniosła przede wszystkim jego książka Jim Henson: The Biography, opowidająca o losach twórcy Muppetów.
Ów profesjonalizm autora ma swoje jasne i ciemne strony mocy. Z jednej strony możemy liczyć na solidne ugruntowanie stawianych tez w materiałach źródłowych. Ten człowiek najzwyczajniej w świecie nie rzuca słów na wiatr; potrafi do pewnych informacji dotrzeć i je potwierdzić. Lista przypisów ma 53 strony, kolejne 5 to szczegółowa lista książek jakimi się posiłkował.
Z drugiej jednak strony, utrzymywanie się z pisania biografii, szczególnie biografii osób wciąż żyjących, zdaje się nieść ze sobą presję, której autor chyba nie do końca potrafił się oprzeć. George Lucas w oczach Jonesa to postać nie tylko nietuzinkowa; momentami zbyt mocno ocierająca się o ideał; geniusz niezbaczający z wyznaczonej drogi. Czy to przeszkadza? Niekoniecznie; osobiście czytałem tę książkę po to, by poznać historię, a dopiero na drugim miejscu człowieka. Każdy czytelnik, znający historię, człowieka oceni według własnego zdania.
To byłoby na tyle jeśli chodzi o minusy książki. Czy mimo to warto po nią sięgnąć? Jak najbardziej. Trudno opisać na ilu płaszczyznach i w ilu aspektach książka potrafi zafascynować. Historia, która rozwija się na jej kartach to nie tylko bajka o chuderlawym chłopcu z Modesto w Kaliforni. To także opowieść o tym, jak kształtowała się popkultura jaką dziś znamy, o tym jak będąca jeszcze w powijakach telewizja wpłynęła na wyobraźnię milionów nastolatków na całym świecie; w końcu także o wielkim biznesie i idącymi za nim ludzką zawiścią i problemami.
Odczuwam niepohamowaną pokusę, by „sprzedać” Wam najlepsze ciekawostki z tej książki. Ale ujawnienie każdego takiego „smaczku” byłoby jak wyjawienie kto zabił w przypadku kryminału. Czytajcie, poznawajcie, zadziwcie się. Wiele jest tu faktów, które dopiero po przeczytaniu wydają się oczywiste: „no tak, przecież oni razem pracowali”, „no tak, przecież była taka scena”, „no tak, pamiętam to z telewizji”.
Reasumując – czy warto przeczytać tę książkę? Po stokroć tak. Nie twierdzę, że jest arcydziełem. Ale najwspanialsze w czytaniu biografii jest to, że nawet gdyby książka pod względem warsztatowym niedomagała, wybronić może ją sama opisana historia. A ta jest w tym przypadku naprawdę fascynująca. Dla fanów Star Wars – absolutnie konieczna lektura. Dla czytelników, którzy – jak ja – Gwiezdne Wojny znają raczej z opowieści fanów – bardzo ciekawa i pouczająca historia.