Feralny dzień, w którym zginął James Dean

Jeden nieuważny manewr na drodze może prowadzić do nieszczęścia wielu ludzi.

30 września 1955 James Dean przygotowywał się do wyścigów samochodowych w kalifornijskim Salinas. Zamiast transportować swoje Porsche 550 na przyczepie, jak to zwykle miało miejsce, postanowił dostać się tam za jego kierownicą wraz z mechanikiem, by przyzwyczaić się do tego auta.

23 letni weteran i student politechniki Donald Turnupseed podróżował z kolei w przeciwnym kierunku. W okolicach miejscowości Shandon rozpoczął manewr skrętu w lewo, nie zauważywszy przy tym jadącego prawdopodobnie z przepisową prędkością Porsche aktora.

Silne uderzenie wyrzuciło sportowe auto w powietrze. Po kilku koziołkach Porsche wylądowało w przydrożnym rowie. James Dean utknął ze stopą zmiażdżoną pomiędzy pedałem sprzęgła a pedałem hamulca. Miał lekko wyczuwalny puls, jednak zanim dotarł do szpitala – był już martwy.

Sprawca wypadku Donald Turnupseed zeznał, że nie zauważył niskiego auta sportowego; wydarzenie uznane zostało za wypadek bez kryminalnego zamiaru, a kierowcę uniewinniono. Mimo to, wspomnienie wypadku prześladowało go do końca życia. Zmarł w 1995 roku na raka płuc.

Towarzyszący Deanowi mechanik Rolf Wütherich doznał bardzo poważnych obrażeń, między innymi szczęki i biodra. Przez pół roku wielokrotnie przechodził ciężkie operacje. Nabawił się poważnych problemów psychologicznych. Borykał się z depresją, podejmował próby samobójcze, został alkoholikiem. Na domiar złego otrzymywał od fanów aktora pogróżki, w związku z nieprawdziwymi plotkami mówiącymi, że to on prowadził auto feralnego dnia.

Był żonaty czterokrotnie. Jego druga żona oskarżyła go o zabicie Jamesa Deana, co wywołało w nim agresywną reakcję i skutkowało pobytem w zakładzie psychiatrycznym.

Będąc z czwartą żoną podjął kolejną próbę samobójczą, a następnie wielokrotnie dźgnął śpiącą partnerkę. Znów skazano go jedynie na krótki pobyt w zakładzie psychiatrycznym.

W 1981 roku zgodził się po raz pierwszy wystąpić w telewizji i opowiedzieć o śmierci Jamesa Deana. Jednak zanim to się stało, prowadząc auto pod wpływem, stracił nad nim panowanie i uderzył w ścianę budynku. Podobnie jak aktor zakleszczył się w samochodzie i zmarł chwilę po uwolnieniu. Miał 53 lata.

Dziś 66. rocznica śmierci Jamesa Deana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.